Mrok, który uwodzi.
Twórca Uciekaj! stanął przed nie lada wyzwaniem. Mierzy się bowiem z najprawdziwszą legendą telewizji. Nie przez przypadek przecież w branży filmowej krąży jakże celne określenie serialu Strefa mroku – książka kucharska. Celne, bo kto wie, jak wyglądałaby współczesna telewizja bez tego serialu. Czy myślicie, że J.J. Abrams niczym się nie inspirował, gdy wymyślał Zagubionych? Obejrzyjcie odcinek King Nine Will Not Return – dziejącą się podczas drugiej wojny światowej opowieść o samolocie rozbijającym się na bezludnej wyspie. Wydaje się wam, że pierwszym przewrotnym satanistycznym horrorem było Dziecko Rosemary? Nic z tych rzeczy – rzućcie okiem na odcinek The Howling Man. Wpływ Strefy mroku nie ogranicza się jednak tylko do kina i telewizji.
Wydaje się wam, że Stephen King sam wymyślił opętany samochód Christine? Nic bardziej mylnego – wystarczy obejrzeć pochodzący z 1956 roku odcinek Strefy mroku – The Whole Truth. Podobnie rzecz się ma z mechanicznymi przedmiotami użytku codziennego, które nagle buntują się przeciwko ludziom. Na wiele lat, zanim King napisał o tym opowiadanie, w Strefie mroku pojawiła się nowelka A Thing About Machines. Nie ulega zatem wątpliwości, że ten realizowany w latach 1959-1964 serial nie tylko zmienił oblicze telewizji, ale i całej popkultury. Bez Strefy nie byłoby zapewne takich serii jak Zagubieni, Z Archiwum X, Supernatural, a nawet Miasteczka Twin Peaks, powieści Stephena Kinga czy Petera Strauba. Prawdopodobnie nie byłoby także grupki najsłynniejszych reżyserów filmowych, którzy otwarcie przyznają, że to Strefa sprawiła, że zainteresowali się kinem. Do takich zapaleńców należą Steven Spielberg, John Landis, Joe Dante i George Lucas.
Człowiekiem, który stworzył Strefę mroku, był Rod Serling – scenarzysta i producent telewizyjny. Wychowany w średniozamożnej rodzinie, zanim trafił do telewizji, skończył uniwersytet i, jak przystało na patriotę, odsłużył swoje w wojsku. Podczas drugiej wojny światowej był skoczkiem spadochronowym i specem od wyburzania. Jeśli coś miało wpływ na wybór przyszłej drogi życiowej młodego Roda (rocznik 1924), to była to wojenna trauma. Ponoć przez lata dręczyły go koszmary, w których widział śmierć swoich kamratów.
W 1951 roku Rod Serling trafił do telewizji. Zanim wymyślił Strefę mroku, pracował nad scenariuszami do seriali obyczajowych, społecznych, a także o tematyce wojennej.
Napisany w 1955 roku skrypt Patterns (opowieść o władzy i korupcji w wielkim biznesie) okazał się wielkim hitem i po jego sukcesie Serling dostał prawo do realizacji własnego show. Upłynęły jednak cztery lata, zanim Strefa mroku została po raz pierwszy wyemitowana na antenie. Pomysł na serial był prosty: postawmy przeciętnego człowieka w sytuacji nieprzeciętnej. Bo czy to, co nas otacza, jest prawdziwe? A co, jeśli rzeczywistość ma jakieś drugie dno – strefę mroku, która czasami przenika do naszego świata, wywracając nasze życie do góry nogami? I właśnie w tej prostocie tkwi ponadczasowa siła tego serialu, która sprawiła między innymi, że fantastyka weszła na salony.
Nie przez przypadek Stephen King w swoim Dance Macabre poświęca całe strony Serlingowi – jego pomysły stały się elementami popkultury. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeden niezwykle istotny szczegół. Strefa mroku była dzieckiem człowieka, który kochał literaturę, groszowe magazyny, takie jak „Amazing Stories„ i opowieści z dreszczykiem. Dlatego też pisząc scenariusze, planując układ kolejnych sezonów serii Serling otaczał się pisarzami. I to tymi, którzy do tej pory nie cieszyli się zbyt wielkim poważaniem. Bo przecież fantastyka, horror czy fantasy zarówno przez krytyków literackich, jak i samych producentów filmowych traktowane były jak gatunki o niskiej – by nie napisać fatalnej – opinii. Najlepszym dowodem na to, jak traktowano wówczas fantastykę, jest sama geneza Strefy mroku. W 1956 roku Serling napisał scenariusz filmowej nowelki The Time Element. To rzecz o młodym mężczyźnie, który opowiada swojemu psychoanalitykowi o prześladującym go śnie, w którym przenosi się do Pearl Harbortuż przed japońskim nalotem. Mężczyzna próbuje ostrzec ludzi przed atakiem, ale nikt mu nie wierzy. Sen jest na tyle realistyczny, iż pacjent wierzy, że przenosi się w czasie. Co oczywiście neguje psychoanalityk. Do czasu, gdy w czasie jednej z sesji bohater zasypia i podczas próby uratowania ludzi ginie, zastrzelony przez japońskiego pilota. Potem lekarz wchodzi do pomieszczenia i odkrywa, że na kozetce nie ma nikogo. Nikt z telewizyjnych bossów w potencjał tej opowieści nie wierzył. Ale Serling był uparty. Najpierw sprzedał go do serialu obyczaj owego (Westinghouse Desilu Play house), a gdy okazało się, że tam bardzo się spodobał, dosłownie wychodził zgodę w stacji CBS na zrealizowanie pilota Strefy. Cały proces ciągnął się dwa lata. Przez ten czas Serlin tworzył sztab scenarzystów, którego szeregi zasilili tacy giganci jak Ray Bradbury, Richard Matheson, Charles Beaumont czy George Clyton Johnson. Gdy Strefa odniosła sukces, stała się dla nich domem na długie lata i nowym medium dla opowiadań.
Tanie pisma ze względu na rozwój telewizji umierały, a ich twórcy stali się nowymi bogami scenariuszy. Co niebawem zaowocowało kolejnymi serialami zmieniającymi historię popkultury, by wymienić tylko Star Trek czy Po tamtej stronie (Outter Limits). Oryginalna Strefa mroku liczyła 156 odcinków, a jej produkcja zakończyła się w 1964 roku. Sześć lat później Serling rozpoczął pracę nad nowym serialem – Night Gallery. Był on skonstruowany w podobny sposób, co Strefa mroku, a na jego planie zadebiutował jako reżyser telewizyjny sam Steven Spielberg.
W 1975 roku Serling zmarł na trzy następujące po sobie zawały serca. Miał niespełna 50 lat. Chociaż od zakończenia emisji Strefy minęło 55 lat, serial cieszy się niesłabnącą popularnością. W latach 80., w hołdzie dla Serlinga, powstała trzy sezonowa kolorowa seria. Warto jeszcze dodać, że Stephen King niemal został następcą Serlinga – telewizja zaproponowała mu prowadzenie serialu, ale odmówił. Uznał, że nikt nie pozwoliłby mu zrobić krwawej wersji Strefy mroku. Jego miejsce zajął Harlan Ellison, który idealnie oddał ducha pierwowzoru. W 2002 roku zrealizowano jeszcze jeden sezon reaktywowanego serialu, w którego skład wchodziły aż 44 odcinki.
Fragment książki Stephen King. Instrukcja obsługi R. Ziębiński, opublikowany w magazynie PLAYBOY nr 04/2019
Najpełniejszy przewodnik po twórczości Stephena Kinga
Stephen King. Instrukcja obsługi to pierwszy kompleksowy przewodnik po literackim i filmowym świecie twórcy To. Omówiono tu wszystkie książki, jakie wydał (oraz kilka tych, które chciał napisać), każdą adaptację filmową. Przeczytacie tu mini przewodnik po miasteczku Castle Rock i historię powstania Mrocznej Wieży. Stephen King. Instrukcja obsługi to także rozmowy z twórcami, którzy pracowali z Kingiem: Mickiem Garrisem (Lśnienie, Bastion), Peterem Straubem (Talizman, Czarny dom) Zakiem Hilditchem (1922), Tommym Lee Wallace’em (To), czy z tymi, którzy stali się częścią ikonicznych adaptacji jego prozy (jak Lisa i Louise Burns, czyli bliźniaczki Grady z Lśnienia Kubricka). Amerykański rynek powieści grozy podsumowuje Robert McCammon, wyróżniony nagrodą Brama Stokera twórca takich bestsellerów, jak Magiczne lata i Łabędzia pieśń (pięć milionów sprzedanych egzemplarzy). Z kolei popularni pisarze (Katarzyna Puzyńska, Wojciech Chmielarz, Remigiusz Mróz, Jakub Małecki, Robert J. Szmidt, Rafał Kosik, Mort Castle i Artur Cieślar) podzielili się opowieściami o ich „pierwszym razie z Kingiem” i tym, co w jego twórczości najbardziej ich przeraża.