OSTATNI ROZDZIAŁ, CZYLI PARAGRAF 22 BIS
Joseph Heller
Przezabawne wydarzenia gonią jedno za drugim, dialogi iskrzą się dowcipem, a absurdalny czarny humor, tak dobrze znany czytelnikom Paragrafu 22, sprawia, że niemal jesteśmy gotowi uwierzyć, że to, co dobre dla Mila i jego spółki, jest dobre dla nas wszystkich.
W 1961 roku ukazał się Paragraf 22, książka uznana za jedną z najwybitniejszych powieści amerykańskich XX wieku, drapieżna farsa o II wojnie światowej. 33 lata później Joseph Heller oddał w ręce czytelników kontynuację swojego głośnego dzieła. W Ostatnim rozdziale spotykamy Yossariana, Mila Minderbindera, byłego starszego szeregowca Wintergreena oraz innych bohaterów Paragrafu 22, a oprócz nich wiele nowych, lecz nie mniej oryginalnych postaci, takich jak onkolog, który przyjmuje pacjentów chorych na raka na oddziale psychiatrycznym, gdzie sam przechodzi intensywną kurację; prezydenta Ameryki, który uwielbia gry komputerowe i cieszy się, gdy rozmówcy tytułują go kutasem; Lwa Rabinowitza, który przeżył bombardowanie Drezna w Rzeźni numer pięć razem z Kurtem Vonnegutem i dobrym wojakiem Szwejkiem.
Tym razem akcja toczy się w Nowym Jorku, mieście opanowanym przez narkomanów, żebraków i prostytutki. Yossarian znów trafia do szpitala, gdzie symuluje chorobę i podrywa pielęgniarki. Przed szpitalem czatują na niego detektywi. Może wynajęła ich jego trzecia żona, z którą właśnie się rozwodzi? Może jego szef, Milo Minderbinder, właściciel jednego z największych koncernów w Ameryce? A może to nie detektywi, lecz agenci wywiadu zamieszani w porwanie kapelana Tappmana, który zaczął nagle siusiać ciężką wodą, niezbędną do produkcji bomby atomowej? Yossarian rozpoczyna poszukiwania kapelana, a Milo go opatentowuje, gdy dowiaduje się, że ciężka woda jest droższa od złota. I pobiera od rządu opłaty za użytkowanie kapelana. Ale to tylko tak na marginesie innej działalności. Bo przede wszystkim chce sprzedać generałom z Pentagonu bombowiec nowej generacji, który odznacza się tym, że w ogóle go nie widać. Problem polega na tym, że nikt nie wie na pewno, czy maszyna istnieje. W końcu nikt jej nie widział...