Wojciech Dutka, autor książki Czerń i purpura, zwraca uwagę, że w wojennym piekle – nawet tym najstraszniejszym, w obozie Auschwitz – było też miejsce na miłość.
Bohaterami pana powieści są słowacka Żydówka, więźniarka obozu Auschwitz i austriacki faszysta. Ich pierwowzorami są Helena Citronova i Franz Wunsch. W jaki sposób trafił pan na ich historię?
Historia tej miłości jest rzeczywiście niewiarygodna, a zarazem prawdziwa. Wspomina o niej Laurence Rees w znakomitej książce „Auschwitz. Naziści i ostateczne rozwiązanie”. Historia miłości Heleny i Franza została także przedstawiona w serialu dokumentalnym Telewizji Polskiej, nakręconym w 2005 roku z okazji rocznicy wyzwolenia obozu.
Czy w powieści historia miłości Citronovej i Wunscha została dokładnie odwzorowana?
Nie. Ich historia stanowiła tylko kanwę mojej powieści. Starałem się zachować pewien szacunek do osób, które faktycznie żyły, dlatego zmieniłem ich nazwiska. Moja powieść jest fikcjonalna. Od Citronovej i Wunscha zapożyczyłem tylko część historii. Starałem się wpleść fikcję w opowieść o obozie Auschwitz i ukrwić narrację o obozie mnóstwem historycznych szczegółów.
Nie tylko szczegółów, ale także prawdziwych postaci, które przebywały w obozie.
Zależało mi, aby w drugim planie były autentyczne postaci historyczne, wydarzenia, miejsca, budynki – po to, by groza Auschwitz była jeszcze bardziej przejmująca. Na kartach powieści pojawia się m.in. Edyta Stein. Budując postać głównego bohatera mojej książki, nazisty Franza Weimerta, starałem się pokazać dychotomię, która zachodziła w jego wnętrzu. Z jednej strony to młody chłopak wychowany w świecie katolickich, tradycyjnych wartości, pochodzący z małego austriackiego miasteczka, a zarazem człowiek, który dokonawszy świadomego wyboru, stał się nazistą. Uczestniczył w rozstrzeliwaniach na żwirowisku, znęcał się nad więźniami, był okrutnym esesmanem, a miał tylko 22 lata. Chciałem, żeby postać Edyty Stein stała się kontrapunktem w rozwoju Weimerta jako postaci. W ten sposób stał się bardziej wiarygodny.
Biorąc książkę do ręki, zastanawiałam się, czy będzie to niemożliwy romans rozgrywający się w dramatycznych okolicznościach? Czy może love story dziejące się na tle pieców krematoryjnych? Okazało się, że jest to książka o niespełnionej miłości, która nie jest ani namiętnością, ani bliskością. Jaka relacja łączyła głównych bohaterów?
To trudne pytanie, ponieważ zarówno Citronova, jak i Wunsch wymykają się schematom. Ona miała 20 lat i została skazana na pobyt w Auschwitz. Była uzależniona od swego kata-wybawcy. Użycie drugiego człowieka w sposób przedmiotowy, zmuszenie do uległości, było z perspektywy kogoś takiego jak mój bohater – Franz Weimert – niezwykle proste. Tymczasem ja nie chciałem, żeby było proste. Pragnąłem opowiedzieć rzecz niewiarygodną, jaką jest miłość bez dotyku. Miłość pozbawiona jakiejkolwiek sfery seksualnej. Poprowadziłem narrację w taki sposób, żeby nic nie było oczywiste i łatwe. Wiedziałem, że jeżeli książka wymknie się spod kontroli i będę chciał pofolgować fantazjom, sprawić, żeby była lekka i przyjemna – wtedy przegram. Dlatego, kiedy skończyłem pracę nad książką, wstrzymałem ją w wydawnictwie na rok.
Po co?
Chciałem się z nią oswoić i nabrać do niej dystansu. Zastanawiałem się też, czy to dobry czas. Czy wyobraża sobie pani taką książkę 25 lat temu w Polsce? Ja nie. To była dobra decyzja, ponieważ dojrzałem do tej publikacji. Książka ukazała się po raz pierwszy w roku 2013. Wówczas nie osiągnęła takiego sukcesu jak dzisiaj. Drugie wydanie z 2019 roku okazało się strzałem w dziesiątkę.
Dojrzeliśmy jako społeczeństwo?
Zmienił się klimat. Dzisiaj w Polsce można mówić o wielu sprawach, o których ćwierć wieku temu mówić nie można było. Czytelnicy oczekują czegoś realnego i prawdziwego, a nie chałtury i taniego romansidła. Być może potrzebują katharsis. Sam musiałem przepracować w sobie ogromne emocje, żeby skutecznie przelać je na papier. Praca nad książką, zbieranie materiałów, studiowanie historii obozu – to dla mnie lekcja wielkiej pokory. Gdybym napisał powieść uładzoną czy romans obozowy, miałbym poczucie całkowitej klęski. „Czerń i purpura” tylko zewnętrznie, w języku reklamy jest pokazywana jako miłość w obozie. Tu jednak nie chodzi o miłość, ale o wszystko, co było wokół. Jako historyk miałem pełną świadomość tego, że nie wolno mi zbanalizować Holokaustu. To musi być tak bolesne, tak okrutne, żeby czytelnik po przeczytaniu tej powieści zadał sobie podstawowe pytania dotyczące tego okresu drugiej wojny światowej. Uważam, że zagłada, Szoah jest jednym z najważniejszych wydarzeń XX wieku.
Źródło: Gazeta Krakowska, rozmowę przeprowadziła Jolanta Tęcza – Ćwierz
Bardzo miło jest nam poinformować, że prawa do wydania powieści Wojciecha Dutki zostały zakupione przez największego czeskiego wydawcę Albatros Media.